piątek, 26 lutego 2016

" Father And Brother "



* Lily *


 Ciemność. Pustka. Nicość. Nic nie widzę ani nic nie czuję. Gdzie ja jestem? Co się stało? Boję się. 
- Nie obawiaj się Lily. Jesteś bezpieczna. Nikt nie chce ci wyrządzić krzywdy. - usłyszałam głęboki głos mężczyzny.
- Czego chcesz? - spytałam. Uczucie strachu przeminęło. Byłam teraz tylko ciekawa co chce ode mnie.
- Nie chcę. Potrzebuję. To są dwie różne rzeczy. Musisz nam pomóc. Tylko ty możesz to zrobić. 
- Czemu akurat ja? Co muszę zrobić? - Jestem tylko zwykłą dziewczyną z marzeniami. Co on chce od kogoś takiego jak ja?
- Jesteś naszą jedyną nadzieją. Inaczej zginiemy - nagle nastała cisza. - Czas się kończy. Pamiętaj nie ufaj nikomu. 
- Kim jesteś?! - Musiałam się go o to spytać, ponieważ poczułam jakbym odpływała. 
- Jestem twoim ojcem.


* Ashton *


 Czy ten dzień może być jeszcze gorszy? Szedłem przez korytarz znudzony i zmęczony. Z lewej strony usłyszałem jakby coś się stłukło. Spojrzałem tam i zauważyłem uchylone drzwi od pokoju Emmy. Podszedłem i zauważyłem ją z Luke'iem. Zrzucili wszystko z biurka. Ktoś na nim leżał. O Boże...
- Co tu się kurwa wyprawia?! - wparowałem do pomieszczenia i podbiegłem do biurka. Leżała tam. Była cała blada. Jej włosy straciły swój dawny blask i ledwo oddychała.
- Ma gorączkę - powiedziała Emma. - Luke idź po ręcznik i wyjmij z mojej szafki apteczkę. Miała łazienkę połączoną ze swoim biurem, więc Luke od razu tam pobiegł.
- Czy ktoś mi powie co się stało?! - wrzasnąłem. Kobieta była niewzruszona. Miała kamienny wyraz twarzy. Czy tylko ja się tutaj o nią martwię?!
- Nie, nie tylko ty. Zaraz ci powiem co się stało. - wrócił Luke z rzeczami, o które poprosiła go dyrektorka. Odłożył je na część biurka, którą nie zajmowała dziewczyna.
- Dobrze. to mów! Ile mam jeszcze czekać?! - krzyknąłem. Zaraz wybuchnę! Co jej się stało?!
- Najpierw uspokój się i usiądź na fotelu. Emma się nią zajmie nie martw się - zrobiłem to co kazał i spojrzałem na niego wyczekująco i zacisnąłem pięści na podłokietnikach. Usiadł w fotelu obok mnie i spojrzał na mnie,
- Przyszedł dzisiaj do niej. Zdąż... - nie dokończył, bo mu przerwałem.
- Jak to był u niej?! Nie ma tu wstępu! Nie możliwe, że się przedostał przez Bramę! - wykrzyczałem. Już miałem wstać i wyjść by coś zrobić, ale się powstrzymałem.
- Zdążyłem do niej w ostatnim momencie - dokończył niewzruszony moim ( kolejnym ) wybuchem. - Jest Połączona. Zaraz powinna się wybudzić.
- Gdzie jest ten skurwiel? - spytałem nadal zdenerwowany. Jest na szczęście cała, ale mimo to chciałbym wyrządzić mu jakąś krzywdę. Najbardziej to zabić.
- Ash ogarnij się. Nie myśl o takich rzeczach. Wszystko jest już w porządku. Nie wiem gdzie jest. Gdy wszedłem do jej pokoju trzymał przy jej twarzy ścierkę nasączoną psylocyną. Uśmiechnął się tylko i zniknął. Zaniosłem ją do Emmy i resztę już znasz. - odpowiedział na moje nie zadane pytania.
- Budzi się! - krzyknęła dyrektorka. Oboje podbiegliśmy i spojrzeliśmy na dziewczynę. Kolory jej już wracały. Spojrzałem na jej dłonie. Lekko drgały. Pojawiały się z jej palców małe, czarne i białe płomyczki. Kurwa. Spojrzałem na jej twarz. Próbowała otworzyć oczy, ale słabo jej to wychodziło.
- Gdzie....j-ja.....jestem? - spytała ociężale. Próbowała się podnieść, ale zatrzymaliśmy ją. Jest osłabiona. Powinna odpocząć.
- Jesteś w moim biurze. Zemdlałaś. Luke przyszedł do ciebie i zobaczył ciebie nieprzytomną. Zaniósł tutaj i próbowaliśmy ci pomóc. - powiedziała jej. Sprytna jest. Ruda powinna jej uwierzyć.
- Okej...Nic nie pamiętam....tylko... - chciała coś powiedzieć, ale jakby coś sobie przypomniała i nie dokończyła.
- Tylko? - spytałem niecierpliwie. Luke spojrzał na mnie tak jakby chciał mnie zabić. I tak by mu to nie wyszło.
- Eh.... - podniosła się i usiadła na biurku. Następnie rozejrzała się i spojrzała na nas ze zdziwionym wzrokiem. - Czemu jestem tu, a nie u pielęgniarki? - Ups. Jednak jest spostrzegawcza.
- Spanikowałem - opowiedział szybko blondas. - Najbardziej ufałem Emm....pani dyrektor, więc przyniosłem cię tutaj.
- Dobra. Nie chce mi się kłócić. Może mnie ktoś po prostu odprowadzić do pokoju, proszę? - spytała niecierpliwie. Czasami ta dziewczyna naprawdę mnie zadziwia i wkurza jednocześnie mimo, że znamy się krótko. Nigdy nie widziałem kogoś takiego jak ona. Po Połączeniu byśmy dochodzili dobre parę godzin, a ona już się dobrze czuje. Jest naprawdę silna.
- Ja cię zaprowadzę. - oznajmiłem. Spojrzałem na mojego " kolegę " z wyższością. Oczywiście się wkurzył. Jak ja to uwielbiam robić. Pomogłem dziewczynie zejść, ale się zachwiała i prawie upadła. No trudno. Podniosłem ją w stylu " panny młodej " i ruszyłem w stronę drzwi. Dziewczyna spojrzała na mnie spod byka, ale się nie odezwała, a po tym się we mnie wtuliła. Uśmiechnąłem się trochę i już miałem zamiar otwierać drzwi, ale ktoś im przeszkodził.
- Lily, mam ważne pytanie. Czy śniło ci się coś? - spytała Emma. Była zamyślona i miała dziwny wyraz twarzy, jakby chciała połączyć fakty.
- W sensie? - zapytała pytaniem na pytanie.
- Czy...tak jakby rozmawiałaś z kimś? Albo ktoś coś ci mówił? - ostrożnie się jej zapytała. Musiała uważać, by nie powiedzieć za dużo.
- Em...Nie. Nic takiego nie było. - odpowiedziała szybko. Spojrzałem na kobietę. Wiedziała, że kłamie, Trudno.
- To ja już idę ją zanieść do pokoju. - powiedziałem i tak zrobiłem. Spojrzałem ostatni raz na blondyna, który był już wystarczająco wkurzony. No i dobrze. Zasłużył na to,
- Wiesz, że możesz mnie puścić? - wyrwała mnie z myśli Ruda.
- Wiesz, że jak cię puszczę to spadniesz tak jak przed chwilą?
- Wiesz, że to się nazywa molestowanie?
- Wiesz, że chcę ci pomóc? I jakoś wcześniej ci to nie przeszkadzało. - uśmiechnąłem się złośliwie.
- Wiesz, że mam cię dość? - Zapowiada się ciekawie. Zabawa będzie,
- Wiesz, że ja ciebie też mam dość?
- Wiesz, że jesteś wkurzający? - prychnęła.
- Wiesz, że jesteś wkurzająca? - odpyskowałem.
- Wiesz, że mnie naśladujesz?
- Wiesz, że mnie naśladujesz? - odpowiedziałem udając jej głos i spojrzałem na nią. Była już wkurwiona. No i super. Kolejna osoba do listy " Osoby do wkurzania przeze mnie "
- Głupia lokówka. - powiedziała. Ałć. Zabolało. Żartuję.
- Ruda wiewióra.
- Kretyn.
- Kretynka.
- Idiota.
- Wiedźma.
- Dupek.
- Suka. - ups.
- Spierdalaj. - powiedziała to i już więcej się nie odezwała. Trochę przesadziłem, ale nie będę przepraszać. Ja NIGDY nie przepraszam.
 Po chwili już byliśmy pod jej pokojem. Otworzyłem drzwi, które były o dziwo otwarte i zaniosłem dziewczynę do łóżka. Ruszyłem w stronę drzwi i chciałem już wyjść, ale dziewczyna mi przerwała.
- Dzięki. - powiedziała cicho, ale wystarczająco bym usłyszał.
- Do usług Rudzielcu - byłem już za drzwiami, ale krzyknąłem jeszcze coś. - Nie jesteś suką Lily. Tylko wredną wiewiórką!


* Lily *


 Zimno. Kurna znowu jest zimno. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna by je zamknąć. Ospale je zamknęłam, a gdy się odwróciłam zauważyłam kogoś. Stał przede mną. Sparaliżował mnie strach. ZNOWU?!
- To znowu ty? Czego chcesz? Już zemdlałam przez ciebie! - wykrzyczałam mu prosto w twarz, chociaż nie powinnam, bo nie wiem do czego jest zdolny. Byłam teraz wściekła. Odsunął się ode mnie i usiadł na starym łóżku Sabriny.
- Lily, uspokój się i usiądź. - powiedział. Jak ja mam być spokojna jak chciał mi coś zrobić parę godzin wcześniej?!
- W twoich snach. - prychnęłam i ruszyłam w stronę drzwi. Musiałam stąd wyjść. Miałam już sięgać za klamkę, ale chłopak złapał mnie za nadgarstek i nie pozwolił wyjść. Próbowałam się mu wyrwać, ale na marne. Zapalił światło. Ujrzałam jego twarz. Był do mnie aż tak podobny, że się wzdrygnęłam.
- Kim jesteś? - spytałam z większym przerażeniem.
- Mam na imię Nicholas. Jestem twoim bratem.


No i jest kolejny! Fabuła rozwija się jeszcze bardziej. Boszzz nie mogę się sama doczekać by pisać kolejny rozdział! xD Wkręciłam się i następnego dnia zacznę pisać kolejny rozdział.
~Lily xoxo